W ostatnie dni przed feriami zimowymi miałyśmy zaszczyt przeprowadzić wywiad z bardzo
utalentowaną osobą – Anną Kluzą.
Anna Kluza jest malarką, rzeźbiarką, animatorką filmową. Brała udział w tworzeniu ważnych
filmów dla kultury takich jak „Twój Vincent” czy „Chłopi” reż. Doroty Kobieli – Welchman i
Hugh Welchman’a.
8 lutego w Biurze Wystaw Artystycznych Powiatu Pilskiego odbyło się spotkanie „O sztuce z
BWA”. Dwie artystki – Kamila Michałowska i Anna Kluza spotkały się z młodzieżą w ramach
opowiedzenia o swoich ścieżkach kariery. Dowiedzieliśmy się o procesie tworzenia obu
filmów, trochę ciekawostek z życia prywatnego oraz obejrzeliśmy krótkometrażowy film
„VILAINS” do którego artystka, z którą przeprowadziłyśmy wywiad namalowała sceny.
Mimo tego, że sporo informacji wyciągnęłyśmy ze spotkania, to i tak nie brakowało nam
pytań do zadania! Po prezentacji artystek, przeszłyśmy do wywiadu.
G: Jako uczennice byłyśmy bardzo ciekawe, czy chodziła Pani do liceum
plastycznego, ale odpowiedź na to pytanie padła już podczas wykładu. A: Tak, w Bydgoszczy.
M: Czyli ze sztuką jest Pani związana od dziecka?
A: Tak, właśnie rysunek, malarstwo. Uwielbiałam młodo-polskie malarstwo, więc taki projekt
(tj.“Chłopi”) to wręcz dla mnie marzenie, łatwo mi było też do niego podejść, bo natura,
ptactwo, to coś co zawsze najbardziej uwielbiałam malować, rysować, czy rzeźbić
M: Domyślamy się, że proces tworzenia takiego projektu był bardzo długi, też w
wykładzie było mówione, że produkcja “Twojego Vincenta” trwała aż dziewięć lat! Czy
jest Pani w stanie powiedzieć ile godzin Pani malowała?
A: Godzin? Nie wiem, wiem ile obrazów namalowałam, na godziny nie przeliczałam. Ja
miałam tam parę funkcji. Byłam superwizorem, więc miałam 15-20 osób do
nadzorowania, przekazywałam informacje między malarzami, a reżyserką,
konsultowałam wszystkie korekty i tak ogólnie nadzorowałam to wszystko. Malować też
oczywiście miałam okazje. Mnie dawano trudniejsze ujęcia, żeby też pokazać innym jak to
się robi, więc tego malowania przy “Twoim Vincencie” nie miałam aż tyle, ale z tego później i
tak było 1395 obrazów. Tylko że też nie każdy obraz jest pełnym obrazem, bo przy
“Vincencie” było dużo ujęć statycznych, więc przemalowywaliśmy części obrazów. Czasami
była to praca ziarnem, że niby się tam prawie nic nie rusza, ale nie ma tego wrażenia, że
obraz jest martwy. I to już trwało 15 minut, część była przemalowywana i już się różniły, więc
każdy był inny.
M: Przy “Chłopach” było podobnie?
A: Nie, bo technika była już inna, bardziej wymagająca i więcej godzin zajmowało
namalowanie jednej klatki. Było czasem tak, że malowaliśmy jeden obraz dziennie, więc
zanim udało się nam zrobić sekundę filmu, to mijały dwa tygodnie. Dokładnie jeszcze nie
podsumowała wytwórnia, męczę ich o to, ale jak sama tak mniej więcej obliczyłam to
namalowałam ok. 800 obrazów.
M: Podczas malowania klatki to ma Pani obraz z nagrania z aktorami, czy już jakoś
komputerowo przekształcony na obraz malarski?
A: Nie, to są aktorzy. Tam nie ma przekształceń, zawsze są aktorzy. Wcześniej przy “Twoim
Vincencie” to mieliśmy wyświetlane takie kontury, żebyśmy wiedzieli gdzie się mieści ta
postać i o ile się przesuwa. Przy “Chłopach” mieliśmy referencje typowo aktorską,
realistyczną.
M: Są to klatka po klatce “zdjęciowo”, czy od razu cała scena?
A: Klatka po klatce. Jak zrobiliśmy jeden obraz, robiło się zdjęcie i dostawało się
referencje na kolejną klatkę.
M: Malując “Chłopów” inspirowali się Państwo malarstwem Młodej Polski. Czy zapadło
Pani w pamięć jakieś konkretne dzieło, którym się Pani inspirowała?
A: Tak! Z tego ujęcia przejścia jesieni w zimę, które miałam okazję malować. Tam miałam tyle
połączeń, przejść z tego ujęcia, że dostałam bardzo dużo referencji, na namalowanie
samego nieba to z dziesięć obrazów, którymi się kierowałam. Ale jeden taki co najbardziej mi
się podobał to były “Wilki” Alfreda Kowalskiego. Zresztą na salon pilski w tym roku
namalowałam obraz inspirowany tymi “Wilkami” Alfreda w połączeniu z tym moim ujęciem.
M: Jak już było pokazane na prezentacji podczas wykładu, to malujecie w wspólnej
pracowni. Czy wszyscy tam malują, czy niektórzy malują np. w swoich własnych
pracowniach?
A: Nie było takiej możliwości, żeby ktoś malował u siebie. Robiłby się za duży bałagan, żeby
uwspólnić ujęcia i pracę malarzy. Natomiast były oddziały, był oddział w Sopocie i tam nas
pracowało 40, potem na Litwie, na Ukrainie i w Serbii. Tam wszędzie był superwizor i miał
tamtych malarzy do nadzoru.
M: Czy wojna przeszkodziła w pracy?
A: Przeszkodziła, ściągnęliśmy tych malarzy do nas, pomogliśmy ich przywieźć tutaj. Część
została tam, bo nie mogli sobie pozwolić na przyjazd do Polski, potem jak się trochę
uspokoiło to wznowili pracę, ale z przerwami, bo były przerwy w dostawie prądu. Ale jeszcze
trochę tam stworzyli.
M: Po premierze “Chłopów” pojawiło się bardzo wiele zarzutów, że została tam
wykorzystana sztuczna inteligencja. Jak już słyszałyśmy podczas wykładu, nie była to
sztuczna inteligencja, tylko tzw. in-betweening, czyli malowanie obrazów pośrednich.
Mimo wszystko nie przypominam sobie, aby podobne zarzuty pojawiły się po
premierze “Twojego Vincenta”.
A: Bo wtedy nic nie mówiło się o sztucznej inteligencji! Teraz to wyszło, teraz to jest temat na
topie. 6 lat temu nikt o tym nie mówił. Tak się ta premiera nałożyła z tym
rozwojem technologii. No tutaj takie zarzuty pierwszy wysunął Raczek (przyp.red. Tomasz
Raczek, polski krytyk filmowy). On też nam zarzucał, że styl wygląda jak jakiś filtr. Dla mnie
to tu wyszła jego nieznajomość malarstwa, bo to malarstwo jest takie płaskie, no i tak się
później potoczyło, że inni podłapali ten temat i już się pojawiło to oskarżenie. I zostało, i
zostanie, bo odkąd to się pojawiło to później każdy się pytał “A co z tą sztuczną
inteligencją?”. Tak samo jak z tym wyzyskiem, co pojawił się ten artykuł, że pracujemy za
grosze, o misce ryżu. Później tylko się rozprzestrzeniały te plotki. Czytałyście to?
M: O tym też będziemy rozmawiać, dojedziemy do tego (śmiech). A czy Pani jako
malarka czuje się zagrożona przez rozwój sztucznej inteligencji?
A: Nie.
M: Nie czujecie, że może to gdzieś odebrać Wam, malarzom, pracę?
A: Nie, nie. Ja mówię za siebie, bo przez to że robiłam tyle rzeczy, że skończyłam studia
rzeźbiarskie, maluję kopię, mam zlecenia na rzeźby, mam po prostu dużo rzeczy które robię,
nie skupiam się tylko na filmie. Wiem, że zawsze gdzieś, coś będę miała, jakąś pracę. Może
ktoś kto zajmuje się tylko animacją i malarstwem, to by tak powiedział, że czuje się
zagrożony, ale ja tego nie czuję.
M: Ma Pani alternatywę w razie czego.
A: Dokładnie, mam.
M: A gdyby robiono teraz film o podobnym formacie, bo mam wrażenie, że staje się on
coraz popularniejszy, to przyjęłaby Pani propozycję takiej pracy, dość wymagającej, na
długi okres czasu?
A: Tak. Sam ten fakt ożywienia obrazu, to jest genialne. Po skończeniu pracy nad “Chłopami”
brałam udział w jeszcze jednym projekcie, w takiej animacji “Powstańcy”, być może tutaj się
ukaże, może dam radę pokazać to w BWA. Był robiony na tablecie, nakładane były filtry
rysunkowe. Też świetna praca, też mi się podobała. No tylko że, właśnie przez to, że ja też
tyle innych rzeczy robię, to też nie chciałabym wchodzić w nowy projekt, jeszcze się tak
wstrzymuję, bo chcę porobić trochę takich swoich projektów, rzeźby, jakieś prace, no i też tak
jak mówiłaś, na taki projekt poświęcasz cały swój czas.
M: I macie też narzuconą formę, nie macie swojej wizji artystycznej.
A: Tak, tam spełniasz czyjąś wizję, dostosowujesz się, a nie ma tej przestrzeni na swoja
kreatywność.
M: Wróćmy do afery dotyczącej warunków, w których pracowaliście. Za grosze, o
misce ryżu. Widziałyśmy na zdjęciach podczas wykładu, że te warunki wcale nie
wyglądały tak źle.
A: Nie, w ogóle! To jest właśnie śmieszne, bo ten cały artykuł był stworzony na bazie
wypowiedzi dwóch osób: jednej, która w ogóle nie miała do czynienia z “Chłopami”, na etapie
szkolenia została odrzucona, po prostu jej podziękowaliśmy, nie została również wcześniej
przyjęta do realizacji “Twojego Vincenta”. A druga została faktycznie dyscyplinarnie
zwolniona z pewnych przyczyn, ale warunki były dobre. Wszystko sterylne, piękne studio w
Sopocie, zresztą za miliony zrobione w takiej starej ciepłowni. Mieliśmy klimatyzację,
wszystko jak trzeba, nawet farby których używaliśmy były rozcieńczane wodą, co jest lepsze
dla zdrowia. Jak ktoś chce marudzić, to zawsze coś mu się nie będzie podobać. Ja uważam,
że naprawdę cała wytwórnia się postarała i mieliśmy dobre warunki. Fajna przygoda, niestety
taki “smród” został po wypowiedzi dwóch niezadowolonych osób. M: A jak ta praca wpłynęła na Panią? Jak wpłynęła na Pani zdrowie? To jednak cały czas jest praca ręki,
pozycja siedząca, nie miała Pani problemów?
A: Jeśli zachowasz dyscyplinę, komfort pracy i będziesz pracować tyle ile należy, 6-8 godzin,
to nie będzie bólu pleców i podobnych powikłań. Ale ludzie, z resztą ja też tak miała, jak się
wciągniesz w obraz to malujesz cały dzień, 10 godzin, albo w weekendy i później wstajesz z
tego krzesła i zaczynają boleć plecy, mięśnie.Ja rzeczywiście pod koniec produkcji
zrezygnowałam, podziękowałam, bo miałam problem z plecami, ale to już była moja wina, bo
się za bardzo się angażowałam, to było moim błędem, bo jakbym ćwiczyła sobie, robiła co
jakiś czas inne rzeczy niż tylko malowanie, to to by się tak nie skończyło.
M: A jak wpłynęło to na rozwój osobisty?
A: Praca przy produkcji?
M: Tak, przy obu produkcjach.
A: Mi dało bardzo dużo, też dzięki temu, że byłam tym superwizorem. Miałam bonusy,
których się nie spodziewałam, podróżowanie po całym świecie, byłam na planie filmowym,
na festiwalu w Chile. Za każdym razem też poznawałam super ludzi, przeżywałam różne
przygody, więc to też był taki fajny bonus.Potworzyły się fajne przyjaźnie, znajomości, ja z
tymi ludźmi z “Twojego Vincenta” spotykam się do tej pory na plenerach malarskich, które
organizuję. Dużo mi to dało też takich korzyści dodatkowych, poza tymi z pracy. No i też przy
“Twoim Vincencie”, dzięki temu że byłam superwizorem, to poznałam tak “od zaplecza” cały
ten proces tworzenia filmu. Mimo że na filmówce nie byłam, to od razu widziałam jak to
wszystko wygląda, jak tworzy się film. Jeszcze o’dziwo bardzo liczyli się tam z moim zdaniem
(śmiech), miałam dużo do powiedzenia. Uczestniczyłam też w tych wszystkich głównych
spotkaniach, omawianiu, planowaniu. To też było naprawdę fajne.
M: Jak wspomniała Pani już o festiwalach – “Vincent” był jednak dość mocno
nagradzany, nominacje do Oscarów, Złotych Globów, został nagrodzony w Szanghaju.
“Chłopi”, mimo że zostali polskim kandydatem do Oscara, to później tej nominacji nie
otrzymali. Czuje Pani jakieś rozczarowanie?
A:Nie, w ogóle. Wcale. Byłam na kilku pokazach “Chłopów”. Jak ja widziałam odbiór ludzi i
ile, w ogóle u młodych ludzi, dyskusji to wywołuje, dla mnie to jest największa nagroda. Idąc
do tej produkcji nie myślałam o nagrodach, o Oscarach, co ty, w ogóle. Fajnie, bo zawsze
trochę do większego grona się dotrze, jak są te nagrody, ale dla mnie… Może producenci
gdzieś na to liczą, ale dla mnie to nie ma znaczenia.
M: A personalnie nad którym filmem się Pani lepiej pracowało?
A: Nad “Twoim Vincentem”.
M: Wydaje mi się, że ta technika Van Gogha jest bardziej skomplikowana niż ta, której
używaliście przy “Chłopach”. Na pierwszy rzut oka “Chłopi” to łatwiejszy do
stworzenia film.
A: Mimo wszystko “Vinent”. W Gdańsku było zbudowane wielkie studio na 100 osób,
ogromna hala, przyjechali ludzie z 15 krajów. Tamm po prostu tyle ludzi się poznało, wszyscy
wierzyli w ten projekt, z takim sercem, zaangażowaniem, z taką super energią. Przy
“Chłopach” trochę tego zabrakło. Jakaś taka była większa izolacja, pewnie przez Covid, nie
zdążyliśmy zgrać się w team i poczuć tą siłę zespołu, a tam, przy “Vincencie”, to wszystko
było. Wszystko było też takie nowe, jakieś patenty wymyślaliśmy, cieszyliśmy się z każdej
rzeczy, nawet drobnej np. znaleźliśmy jakiś olejek goździkowy, żeby farby tak szybko nie
zastygły. Było wiele sukcesów po drodze, podczas tworzenia. Przy “Chłopach” to było
już znajome, ale też nie było tego takiego zgrania, przynajmniej ja go nie odczułam. Może to
też dlatego, że nie byłam tym superwizorem, tylko zamykałam się w pawsie (stanowisko
malarza przy produkcji). Ale też patrzyłam jak inni pracują. Wcześniej było więcej energii,
euforii z tego co robiliśmy.
Inspirujące słowa dają nam wiele do myślenia i skłaniają między innymi do refleksji o tym, jak
media potrafią nami manipulować, nawiązując do sprawy dotyczącej warunków pracy
artystów oraz wykorzystania AI przy produkcji “Chłopów”. Dziękujemy Pani
Annie za poświęcony czas,rozmowę i cenne spostrzeżenia. Mamy nadzieję, że ten wywiad
przyniesie motywację i refleksje nie tylko nam, ale również naszym czytelnikom.
Wywiad przeprowadziły: Michalina Chojnacka, Gabriela Andrzejak